Harman/Kardon Citation Amp
TEST
W 2019 roku Harman/Kardon zaprezentował serię bezprzewodowych głośników Citation. Choć były sprytne, ładne i powabne („HFiM” 2 i 4-5/2020), do pełni szczęścia brakowało elementu przeznaczonego dla melomanów, którzy wciąż hołdują tradycyjnym nośnikom, ale równocześnie chcieliby zacząć zgłębiać świat streamingu. Tym produktem jest właśnie wzmacniacz Citation Amp.


Citation Amp to najnowsza konstrukcja koncernu Harmana. Na rynku pojawił się w listopadzie 2020 i po latach meandrowania na obrzeżach hi-fi wydaje się powrotem firmy do praźródeł, czyli domowych systemów stereo. Z tym zastrzeżeniem, że współczesny sprzęt grający niewiele ma wspólnego z pierwszymi amplitunerami budowanymi kilkadziesiąt lat temu przez Sidneya Harmana.


Budowa
Citation Amp to niewielkie urządzenie o boku dwudziestu kilku centymetrów, pozbawione jakichkolwiek fizycznych guzików czy pokręteł. Zamiast nich zastosowano cztery przyciski dotykowe, dyskretnie nadrukowane na froncie. Citation Amp przypomina pod tym względem wzmacniacz NAD Masters M10 („HFiM” 12/2020), jednak – z uwagi na brak szczątkowego choćby wyświetlacza – jest od niego jeszcze bardziej tajemniczy. Przynajmniej przed lekturą instrukcji obsługi. Rzut oka na tylną ściankę rozwiewa jednak wątpliwości dotyczące jego przeznaczenia.
Porządne złocone terminale głośnikowe przyjmą każde popularne końcówki. Nad nimi znajdziemy jedno wejście liniowe, wyjście do aktywnego subwoofera oraz trzy wejścia cyfrowe – koaksjalne, optyczne i HDMI. To ostatnie służy do podłączenia telewizora ze zwrotnym kanałem audio (ARC). Górny rząd zamyka gniazdo ethernetowe. Niżej, obok standardowego gniazdka zasilania, widać kilka 3,5-mm dziurek, z których na naszą uwagę zasługują dwie. Pierwsza to liniowe wyjście audio. By z niego skorzystać, trzeba dokupić przewód minijack/RCA. Druga służy do podłączenia zewnętrznego odbiornika podczerwieni.
Urządzenie można obsługiwać na dwa sposoby: za pomocą aplikacji Google Home i AirPlay albo konwencjonalnym pilotem. Wzmacniacz ma, rzecz jasna, wbudowany odbiornik podczerwieni, ale po podłączeniu zewnętrznego czujnika (jest w zestawie) można go schować do szafki pod telewizorem i na zewnątrz wystawić jedynie malutką czarną „łezkę”.
Citation Amp sprawia wrażenie nierozbieralnego monolitu. Zamiast walczyć z oporną materią i narażać się na przykre rozmowy z dystrybutorem, tym razem odłożyłem na bok obcęgi i palnik i zdałem się na informacje producenta.
Wewnątrz niewielkiej obudowy zamontowano końcówki mocy pracujące w klasie D, oddające 125 W/8 Ω i 200 W/4 Ω. Harman wykorzystał swoją firmową technologię Digital Loop Amplifier, polegającą na dopasowywaniu w czasie rzeczywistym sprzężenia zwrotnego do chwilowych zmian impedancji obciążenia. Kluczem było użycie ultraszybkiego przetwornika analogowo-cyfrowego, reagującego w czasie 20 nanosekund na informacje płynące z zacisków głośnikowych. Następnie na drodze cyfrowej wprowadzane są korekty sygnału dźwiękowego, uwzględniające owe różnice. Całość zasila układ impulsowy.
Do komunikacji bezprzewodowej ze wzmacniaczem Harmana służą Bluetooth 4.2 oraz najnowocześniejszy dwukierunkowy moduł Wi-Fi 2,4/5 GHz/5G WISA. Dodam, że oba działają bez zająknięcia.



Harman/Kardon Citation Amp

Obsługa
Żeby w ogóle zacząć zabawę, należy uruchomić usługę AirPlay lub Google Home w telefonie lub tablecie. Obie poprowadzą użytkownika za rękę, a po dodaniu urządzenia Harmana system jest gotowy do pracy.
Osoby hołdujące tradycji mogą korzystać ze standardowego źródła dźwięku, np. odtwarzacza CD, i zamiast smartfonowej aplikacji użyć fizycznego pilota zdalnego sterowania. Trzeba jednak zaznaczyć, że w takim układzie potencjał urządzenia będzie wykorzystywany tylko częściowo. Żywiołem wzmacniacza jest bowiem odtwarzanie muzyki z sieci. Tę można przesyłać bezprzewodowo z urządzeń przenośnych, także z laptopów, dzięki wbudowanemu modułowi Chromecast. Otwiera on dostęp do wszystkich popularnych oraz mniej znanych serwisów streamingowych, a także niezmierzonego bogactwa internetowych rozgłośni radiowych. Jeżeli natomiast chcecie posłuchać własnych nagrań, umożliwia to część usług streamingowych w ramach odtwarzania lokalnej biblioteki muzycznej. W przypadku awarii internetu można je przesłać do Citation Ampa przez Bluetooth, jednak ze względu na stratny charakter tej transmisji powinno się ją traktować jak ostatnią deskę ratunku.
Do Harmana można podłączyć dwie pasywne kolumny. Wykorzystamy go także do nagłośnienia domowych projekcji w trybie wielokanałowym. W tym celu trzeba użyć firmowych głośników bezprzewodowych Citation Surround oraz któregoś z bezprzewodowych subwooferów (Citation Sub lub Sub S). Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by zamiast tych ostatnich podłączyć aktywny niskotonowiec przewodowo.



Pomimo niewielkich rozmiarów nie można narzekać na brak wejść.


Wrażenia odsłuchowe
Podświadomie ulokowałem Citation Amp po lżejszej stronie muzycznego świata, ale mimo takiej „klasyfikacji” rozpocząłem test od muzyki poważnej. Ku mojemu zaskoczeniu, amerykański wzmacniacz odnalazł się w tym repertuarze bez problemu.
W nagraniach rejestrowanych w kościołach i dużych salach koncertowych scena rozciągała się za głośnikami, zaskakująco udanie, jak na ten segment cenowy, odwzorowując akustykę pomieszczeń. Wyraźne głosy śpiewaków i dźwięki instrumentów nie ginęły w odległym pogłosie, pozwalając na spokojne kontemplowanie muzyki. Po przenosinach do studiów nagraniowych wykonawcy przybliżyli się do miejsca odsłuchowego, nie przekraczając jednak linii łączącej głośniki. Scena została dobrze zorganizowana, a grupy instrumentów wyraźnie wyodrębnione. Lekko ocieplona średnica nie utraciła szczegółowości, a góra pasma – szybkości. Przy umiarkowanych natężeniach sygnału w klasyce bas sprawiał wrażenie wycofanego i by go ośmielić, musiałem trochę dorzucić do pieca.
Na właściwe obroty Citation Amp wszedł po zmianie repertuaru na jazzowy. Szeroka scena w kontekście poprzedniej części nie była zaskoczeniem, natomiast kontrolowany i rytmiczny bas okazał się siłą napędową big-bandów. Jeśli ktoś się do tej pory zastanawiał, na czym polegał fenomen dużych zespołów jazzowych w latach 30. i 40. XX wieku, to powinien przez pięć minut posłuchać swingowych standardów na Harmanie. Natomiast w niewielkich składach akustycznych można się było skupić na brzmieniowych detalach i kameralnej atmosferze, budowanej między kolumnami.


Zamiast nóżek – gumowy pierścień, unoszący urządzenie kilka milimetrów nad podłoże.

Podłączenie instrumentów do prądu zaowocowało większą energetycznością basu. Konturowy i szybki, sprawnie wyrabiał się na zakrętach, a brak podkolorowania na przełomie ze średnicą stanowił jego dodatkowy atut. To w połączeniu z monitorami Xaviana. Osoby lubiące więcej masywności mogą w ich miejsce postawić zgrabne podłogówki lub skorzystać z opcji uzupełnienia systemu aktywnym subwooferem. Tu mała porada konsumencka: w poszukiwaniu mocniejszego basu warto się rozejrzeć za modelami z siostrzanej marki JBL. Wszelkie formy repertuaru rozrywkowego wypadają na nich efektownie. Wróćmy jednak do Harmana.
Ostatnim etapem formalnego testu były nagrania muzyki elektronicznej, obfitującej w niecodzienne efekty przestrzenne. Ale nawet w takim materiale scena rzadko wykraczała poza bazę stereofoniczną, a sami muzycy zachowywali dystans społeczny od miejsca odsłuchowego. Nie poczytywałbym tego za jakąś wielką wadę; to po prostu taka estetyka. Zamiast wciągać słuchacza w wir wydarzeń na scenie – pozostawiono mu rolę widza. W klasycznych przedstawieniach publiczność też się nie pałęta między aktorami, nie mówiąc już o koncertach, na których można się dodatkowo potknąć o kable i nabawić kłopotów. To ja już wolę posiedzieć w fotelu.


Regulacja barwy tonu tylko za pomocą pilota.

Konkluzja
Obecnie najtańszym legalnym sposobem poznawania bardzo różnorodnej muzyki są serwisy streamingowe. Sieciowy Harman wpisuje się więc w potrzeby wielu melomanów. Walory użytkowe oraz dobrze zestrojone brzmienie powinny mu zaskarbić przychylność słuchaczy, którzy nie znają się na niuansach systemów dzielonych, a chcieliby rozpocząć przygodę z prawdziwym hi-fi. Gdy z czasem złapią audiofilskiego bakcyla, Citation Amp może trafić do sypialni lub pokoju dorastającego dziecka. A wtedy, przy okazji, odegrać rolę ogniwa łączącego pokolenia.


Link do artykułu.